:) Dominikanin, Franciszkanin, Benedyktyn i Jezuita płynęli łódką. Nagle wokół nich zjawiła się chmara rekinów. Jeden uderzył w łódź i ta zaczęła tonąć. Dominikanin próbował nauczać rekiny o wartości miłości bliźniego, ale jeden z nich natychmiast wyskoczył z wody i go pożarł. Franciszkanin zawołał: "Dziękujemy Ci panie za brata naszego rekina". Natychmiast jeden z braci schrupał i Franciszkanina. Benedyktyn usiłował uspokoić bestie pieśnią. Doskonale czysto zaczął wyśpiewywać Exultet, ale gdy był przy "owocu pracy pszczelego roju" podzielił los współbraci. Jezuita nie wiedział, co ma robić. Stał tak w tonącej łódce, gdy rekiny wyłowiły go i bezpiecznego zaniosły na brzeg. - Dlaczego mnie nie pożarłyście - wyjąkał? - Aaaaa, wiesz, solidarność zawodowa.
:) Pewien ksiądz, doktor teologii, przyszedł w zastępstwie katechety na lekcje religii do przedszkola. Uśmiechał się do dzieci, głaskał je po główkach i mówił: - Pamiętajcie na całe życie: Bóg jest transcendentalny....
:) Brat Jan wstąpił do zakonu mnichów milczących. Już na wejściu przeor zakonu powiedział: - Witamy Cię w naszych progach. Możesz robić w zasadzie co Ci się podoba, ale nie możesz sie odzywać, chyba ze ja Ci na to zezwolę. Po 5 latach przeor przychodzi do Jana i mówi: - Bracie Janie dziś 5 rocznica Twojego przyjścia do nas, więc możesz powiedzieć 2 słowa. - Niewygodne łóżko. - Dobrze, rozumiem, zajmiemy się tym. Wymienili mu łóżko na wygodniejsze. Znów minęło 5 lat i znów przychodzi przeor: - Bracie Janie dziś 10 rocznica Twojego przyjścia do nas, możesz powiedzieć 2 słowa. - Zimne jedzenie. - Dobrze, rozumiem, zajmiemy się tym. Zaczął dostawać ciepłe żarcie. Po kolejnych 5 latach przeor przychodzi i mówi: - Dziś mija 15 lat od kiedy postanowiłeś być z nami, możesz powiedzieć 2 słowa. - Chcę odejść. A przeor na to, smutnie kiwając głową: - Wiedziałem że tak się to skończy. Od samego początku tylko narzekałeś i narzekałeś...
|